POSŁANIEC        8/2005

ADWENT

Adwent z łaciny adventus oznacza przyjście. Pierwszy adwent dokonał się wraz z przyjściem na świat Mesjasza. Tak długo ocze-kiwany przez lud Starego Przymierza rodzi się w stajence betlejemskiej. Przed nami cztery tygodnie radosnego oczekiwania. Radosnego , bo my choć czekamy na kolejne święta Bożego Narodzenia tak naprawdę możemy już dziś cieszyć się z obecności Jezusa. Idąc w zimowej ciemności świtu  niesiemy roratnie światło.  Pan Jezus jest Światłem w szarości naszej codzienności.Sprawia, że możemy rozpoznać właściwą drogę. Prowadzi nas wprost do swej Matki. To Światło jest także w naszych bliskich , często to właśnie oni pomagają nam iść w dobrą stronę. Mówimy : „przyjdź Królestwo Twoje” -czas adwentu jest właśnie oczekiwaniem na powtórne przyjście Pana Jezusa. Mając w zapasie oliwę dobrych uczynków możemy spokojnie zapalić nasze lampki i wśród ciemności iść na spotkanie Pana. 

Ks. Jan Twardowski      -     „CZEKANIE” 

Popatrz na psa uwiązanego przed sklepemo swym panu myślina dwóch łapach czekapan dla niego podwórzem łąką lasem domemoczami za nim biegnie i tęskni ogonempocałuj go w łapę bo uczy jak na Boga czekać.

Kardynał Stefan Wyszyński mówił : „Jak wspaniałe jest duchowe kierownictwo Kościoła, który każdego roku prowadzi nas z doliny Jozafata do Betlejem! Czyż nie odtaje ludzkie serce przykryte nawet zwiędłym liściem rezygnacji, gdy głuche echo przewierci wesoła nowina : Bóg się rodzi, moc truchleje...

OTWARCIE NA DUCHA .

             Cała nasza wiara opiera się na duchowości. Otwieramy się na sprawy duchowe podczas sakramentów. Sakrament Chrztu Świętego czyni nas

Dziećmi Bożymi. Jak to się dzieje? Z racji wieku nie mamy przecież własnej świadomości, ani nawet woli. Mają ją nasi rodzice,  chrzestni i wszyscy obecni  w czasie udzielania chrztu. Kapłan odprawia nad nami pierwszy egzorcyzm uwalniający nas od zła i pomaga nam otworzyć się na  łaskę Boga. Bierzmowanie to szczególne duchowe otwarcie. Tym razem w pełni świadomi przyjmujemy łaskę samego Ducha Świętego. Dzieje się to wszystko poza naszym prawdziwym  poznaniem i jest tajemnicą wiary. Ale czy  zawsze otwieramy się tylko na sprawy boże? Czy w obliczu ciężkiej choroby lub zwykłej ludzkiej ciekawości nie zdarza nam się otwierać na zło? Czy zawsze szukamy pomocy u Boga? Zewsząd zalewają nas dziś wschodni „uzdrawiacze”, bioenergoterapeuci, niekonwencjonalna medycyna.  Podlegamy modzie na numerologię, horoskopy. Co myśleć o tym, że w XXI wieku w publicznej telewizji 22.11.2005 w programie II w „Pytaniu na śniadanie” niejaka pani Małgorzata Brzoza dyżuruje jako „ekspert”  od numerologii? Na podstawie daty urodzenia mówi ludziom jacy są, jak mają żyć i  co zmienić w swoim życiu. Otacza nas  moda na New Age – nową erę opartą na nowym myśleniu. Dziś świat wmawia nam – „możesz wszystko, tylko od ciebie zależy twoje życie, kariera, jesteś panem samego siebie (od tego już tylko jeden krok do stwierdzenia: ”jesteś bogiem”). Namawia nas aby przez medytację, otwarcie na kosmiczną energię lub jeszcze inne metody doskonalić się, aż do osiągnięcia pełni sukcesu.. Nie mówi nic o Bogu. Jak mamy się zachować wobec medialnego poparcia dla New Age? Pierwsza sprawa to mieć świadomość, że poza pieniędzmi możemy stracić coś o wiele cenniejszego. Pamiętajmy, że wizyta u „cudotwórcy” ze wschodu, zawieszenie talizmanu, wiara w wahadełka i inne okultystyczne praktyki często otwierają nas po prostu  na szatana. Gdy sięgniemy do Biblii znajdziemy wiele przykładów opętania ludzi przez szatana. Czy od czasów Jezusa coś się zmieniło? Dziś szatan działa nowymi metodami, ale zasada jest jedna. Szatan będąc aniołem chciał być bogiem samego siebie. Ma nadprzyrodzone zdolności i działa bardzo podstępnie. Nie otwierajmy się na ducha zła,  na sprawy nieznane, które przez to, że są nadprzyrodzone i niewytłumaczalne sprawiają wrażenie „uzdrawiających”. Sięgnijmy po relacje księży egzorcystów abyśmy mieli świadomość zagrożenia. Chrońmy nasze dzieci przed czasopismami typu „Wróżka”, przed „nowymi świętami” w stylu halloween. Zwracajmy uwagę jakie książki czytają. Mówmy im w sposób delikatny, ale stanowczy o tym, że zło istnieje, a przede wszystkim o tym, że jest Ktoś, kto nas przed nim może ochronić jeśli tylko tego pragniemy. Pamiętajmy w modlitwach o tych ludziach, którzy przez swoją łatwowierność lub nieświadomość uwikłali się w zło, aby dobry Jezus uwolnił ich od tego.

A B C... UCZESTNIKA MSZY ŚWIĘTEJ. /część 2/

Czyli jak zachować się podczas mszy świętej i nie tylko.

Znak krzyża – Każdą modlitwę rozpoczynamy znakiem krzyża i takim samym znakiem ją kończymy. Krzyż to znak naszego zbawienia. To pierwszy gest religijny jakiego matka uczy swoje dziecko. Wykonując ten znak, oddajemy się pod obronę krzyża i jednocześnie pod opiekę „Ojca, Syna, i Ducha Świętego”. Robiąc znak krzyża powoli i wyraźnie (od czoła do piersi i od ramienia do ramienia), wyznajemy, że jesteśmy ogarnięci przez krzyż Chrystusa. Pamiętajmy aby za każdym razem było to nasze wyznanie wiary , a nie „podrapanie” się po czole i brzuchu. Przed Ewangelią kreślimy kciukiem trzy małe znaki krzyża: na czole( pragniemy pojąć Ewangelię naszym rozumem), na ustach (pragniemy ją wyznawać ustami), na piersiach (pragniemy przemieniać się zgodnie z Bożym słowem i zachować je w swoim sercu). 

Złożone dłonie – Żeby się modlić, potrzebujemy ciszy. Chodzi nie tylko o ciszę wokół nas, ale przede wszystkim o wyciszenie naszego wnętrza. Gdy składamy ręce, to tak, jakbyśmy wchodzili w siebie samego, do swojego wnętrza. Koncentrujemy się, aby myśleć o sobie oraz o Bogu.Podczas mszy świętej kapłan modli się z rozłożonymi rękami. W taki sposób modlili się pierwsi chrześcijenie. Gest ten nazywamy postawą oranta. „Orant” oznacza modlącego się. Rozłożone ręce przypominają o ukrzyżowaniu Chrystusa. Kapłan przybiera tą postawę w imieniu wszystkich zgromadzonych i tym samym otwiera nas na to co Bóg dla nas przygotował. Rozłożone ręce kapłana pragną zebrać modlitwy całej wspólnoty i zanieść je przed tron Boga.

Znak pokoju – to gest pojednania z bliźnimi. Dlatego Kościół zachęca nas aby przekazywanie go sobie nie stwarzało wrażenia chaosu na mszy świętej, a było raczej wyrazem prawdziwego pokoju  naszych serc. Jeżeli przekazujemy komuś  znak pokoju przez podanie ręki uczyńmy to tylko wobec najbliższych sąsiadów. Pamiętajmy jednak, że nie mamy prawa z czystym sumieniem podawać nikomu ręki jeśli jesteśmy z kimś skłóceni albo na kogoś zagniewani.

(na podstawie ”Służba dająca radość” Anneliese Huck)

ŚWIĘCI DLA RODZINY  - Mamma Rosa 

Beatyfikowano Eurozję Fabris - wzór żony i matki .Prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. José Saraiva Martins ogłosił 6 listopada w Vicenzy na północy Włoch, w imieniu Benedykta XVI, dekret uznający za błogosławioną włoską żonę i matkę Eurozję Fabris Barban.Liturgii beatyfikacyjnej w miejscowej katedrze przewodniczył biskup tej diecezji Cesare Nosiglia. Koncelebrowali m.in. emerytowany przewodniczący Zarządu Dzedzictwa Stolicy Apostolskiej kard. Agostino Cacciavillan, emerytowany biskup Vicenzy - Pietro Nonis i postulator sprawy o. Luca De Rosa.Nowa błogosławiona, nazywana powszechnie "Mamą Różą" (Mamma Rosa), żyła w latach 1866-1932, była tercjarką franciszkańską. Jej wicepostulator o. Fabio Longo powiedział w Radiu Watykańskim, że pochodziła z rodziny chłopskiej z Quinto Vicentino, ale od 4. roku życia aż do śmierci mieszkała w Maroli na terenie tejże diecezji Vicenza.W wieku 20 lat poślubiła wdowca Carlo Barbana, ojca dwóch malutkich córek, osieroconych przez wcześnie zmarłą matkę. Miała z nim dziewięcioro dzieci, a oboje zaadoptowali jeszcze czworo innych dzieci.Eurozja była przykładną matką i małżonką, sprawiając, że jej dom stał się szkołą świętości. Swoją łagodnością i cierpliwością potrafiła zmienić szorstki i często konfliktowy charakter męża.Otwarta na wielkie wartości chrześcijaństwa mądrze prowadziła swe dzieci na Boże ścieżki. Trzech synów obrało kapłaństwo, w tym jeden w zakonie franciszkańskim. Najmłodszy wstąpił do niższego seminarium w Vicenzy, lecz zmarł w 14. roku życia. Jedna z córek obrała życie konsekrowane w zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia, zaś jeden z synów adoptowanych został franciszkaninem jako brat Giorgio (Jerzy). Owdowiała w 1930 roku. Z radością przyjmowała cierpienie. Zmarła 8 stycznia 1932 roku.

Wyniesiona do chwały ołtarzy Eurozja Fabris jest przykładem świętej matki, którą Kościół ukazuje w czasach kryzysu rodziny - podkreślił o. Longo. Dodał, że jej beatyfikacja wskazuje, że rodzina nie tylko przekazuje wiarę, ale sama jest prawdziwą drogą do świętości.

(na podstawie strony internetowej Radia Watykańskiego)